Co siódmy student w Krakowie, ale już co czternasty w Warszawie może liczyć na miejsce w akademiku. Z analizy CBRE ośmiu głównych ośrodków akademickich wynika, że w pierwszej połowie 2022 roku studenci mieli w sumie do dyspozycji 81,8 tys. miejsc. Za akademik publiczny student musi zapłacić średnio 473 zł, a za akademik prywatny 1370 zł. Tych drugich przybywa, ale powoli. Na różnym etapie realizacji jest ok. 60 nowych akademików prywatnych. Dla 25 z nich nie jest jeszcze znana liczba pokoi, a w pozostałych deklaracje sumują się do co najmniej 5,8 tys. miejsc.
W roku akademickim 2020-2021 studiowało w Polsce 1,215 mln osób. Dla młodych ludzi głównymi ośrodkami akademickimi są Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto, Łódź, Lublin i Katowice. W tych miastach dostępnych jest 81,8 tys. miejsc w akademikach, co oznacza, że mniej niż co dziesiąty student może liczyć na taką opcję zakwaterowania. Powoduje to, że studenci albo zostają w domach rodzinnych albo wynajmują mieszkania. Ta druga opcja jest jednak kosztowna ze względu na trudne otoczenie na rynku spowodowane m.in. wojną. Na szczęście miejsc w akademikach będzie przybywało. W planach jest 60 tego typu obiektów. Są one na bardzo różnym etapie realizacji, od zarysu planów, po kilka akademików w budowie, które najprawdopodobniej zostaną uruchomione w 2023 roku
Agnieszka Mikulska, starsza konsultantka w dziele badań i doradztwa w CBRE
W dobrej sytuacji tylko co dziesiąty student
Aktualnie obłożenie w akademikach jest bardzo wysokie i często bliskie 100 proc. Chodzi nie tylko o ograniczoną liczbę miejsc, ale też sytuację związaną z wojną, napływem uchodźców i ograniczoną dostępnością kredytów mieszkaniowych. To podbija znacząco popyt na rynku najmu. Dodatkowo, popytowi sprzyjają długofalowe trendy. O ile od 2006 roku obserwowaliśmy spadek liczby studentów, obecnie jest odwrotnie, do tego nieprzerwanie rośnie liczba studentów zagranicznych
Agnieszka Mikulska z CBRE